wtorek, 17 lutego 2015

Rozdział3

 Obudziły mnie rano bardzo mocne wibracje pod głową Kto śmie mnie budzić?!
-Halo?-ospale wyciągnęłam telefon spod poduszki i przesunęłam opuszkiem po ekranie nawet nie sprawdzając kto dzwoni-Jeśli nie jesteś Cat czy jednym z moich przyjaciół wiedz, że Cię znajdę i wsadzę Ci w dupę marchewkę-warknęłam siadając na łóżku
-Heeej! Sky! Tutaj Harry, nie ustaliliśmy wczoraj, o której mamy się spotkać więc chciałem zapytać...-mówił równie ospale, szybko sprawdziłam godzinę No tak... Pewnie mu się przypomniało o godzinie 6.15...!
-Ehmm.. Około 15? Wyrobisz się?-zapytałam Wow... On powinien o to zapytać mnie...!
-Tak wyrobię się, ale chyba ja powinienem zapytać o to Ciebie..!-jakby czytał mi w myślach
-Ja? Skoro zostałam obudzona... Mam kilka godzin żeby wyglądać... Dobrze!-uśmiechnęłam się choć wiedziałam, że tego nie zobaczy
-Okey, ale ani mi się waż zapalić! Jak się dowiem to łapy pourywam!-zaśmiałam się na jego słowa
-Chciałoby się, co? Hazza... A tak w ogóle to... Gdzie my jedziemy?-zapytałam podchodząc do lustra i od razu od niego odskakując Wyglądam okropnie, całe szczęście, że mam tyle czasu!
-To... Niespodzianka! Ale załóż coś cienkiego, tutaj w Sidney jest strasznie ciepło-wyczułam, że się uśmiecha-Muszę kończyć Sky, spotkajmy się przy wyjściu pożarowym-powiedział po czym rozłączył się
I co ja mam ubrać... Lekkie to lekkie, może jakiś kapelusz...?
Podeszłam do walizki i wyciągnęłam z niej różne części garderoby, by w końcu stworzyć lekki zestaw, został jeszcze makijaż, ah... I włosy, które w tej chwili stały na mojej głowie jak chciały. Postanowiłam wziąć dłuuugi prysznic i wszystko na spokojnie przemyśleć.
*Perspektywa Harry'ego*
Obudziłem się kiedy moja świadomość przypomniała mi, że muszę uzgodnić godzinę spotkania ze Sky. Chcę zabrać ją w niezwykłe miejsce, które znalazłem z chłopakami rok temu. Jest to śliczna polana, rzeczka, lasek, wszystko żeby zacząć bardziej... Pozytywnie z Niebem, już wiem o co chodziło Louis'owi kiedy paplał bez sensu o ślicznym "niebie"! Ah... A propos jeśli mówimy o Louis'ie. Kiedy rano zerwałem się jak burza i rzuciłem na mój telefon, Louis oraz Niall też się obudzili przez moje hałasy, a naszemu pasiastemu przypomniało się, że... Musi pojechać do miasta po zakupy, a tylko ja wziąłem auto, mhm wziął moje, ale byłoby całkiem okey gdyby nie to co stało się później.
*Godzina przed spotkaniem, oczami Sky*
Została mi godzina, nie miałam jeszcze fryzury, tak wiem, zwykłe fale by wystarczyły, ale specjalnie czekałam z tym aż Cat wróci z zakupów żeby nie zabrać jej tej przyjemności
-Scarlett Nicole Johnson, czy Ty idziesz na randkę z tym meeega przystojnym kelnerem?-zapytała na wstępie widząc mój strój i makijaż
-Em... Nie..! Idę z Harry'm na koleżeńską wycieczkę!-posłałam jej słodki uśmiech i podałam szczotkę
-Mhm... Tylko ja za 9 miesięcy nie chcę zostać ciocią!-zaśmiałyśmy się
-No wiesz co?! Ja go nawet nie znam! To nawet nie kolega!-lekko ją szturchnęłam za co oberwałam szczotką po głowie
-Harry to mega flirciarz, uwierz mi, jestem Directioner, wiem o nim dużo-westchnęła kręcąc mi lekko włosy
-Ale on mnie zaprosił żeby się poznać, a nie żeby flirtować, całować się czy co tam jeszcze!-wyjęłam telefon z kieszeni i sprawdziłam godzinę 14.32
-Oh... Sky jesteś taka naiwna, to Harry! Mega sławny, słodki, przystojny Harry! Nawet nie zauważysz jak zacznie Ci szybciej serce bić, nogi zrobią się jak z waty, a ty sama zaczniesz się jąkać w jego towarzystwie, a ja... Dowiem się o tym pierwsza!-powiedziała z wielkim przekonaniem, pokręciłam z politowaniem głową Nie zakocham się w kimś kogo nawet nie znam, a jeśli go poznam to... Nie mój styl, nie zakochałabym się w nim nawet za milion lat! Jest moim kompletnym przeciwieństwem...!
-Nie, nie zakocham się. Wolę Bad Boy'ów-wytknęłam jej język, a po chwili przejechałam różową szminką po ustach
-Cóż... Zayn jest zajęty... Ale ani mi się waż Niall'a tykać!-pogroziła mi palcem na co z rozbawieniem przewróciłam oczami
-A podobno to właśnie Harry był twoim ulubieńcem-założyłam kapelusz i sprawdziłam jeszcze raz godzinę na telefonie 14.43
-Był, ale możesz go sobie wziąć, no idź już, może zdążysz jeszcze zapalić zanim przyjdzie, masz gumy, perfumy... Ah i słuchawki! Jak by zaczął opowiadać kawały typu "puk, puk"-zaśmiałam się i schowałam wszystko jeszcze do małej, czarnej torebeczki
-Spoko, moje słabe poczucie humoru da o sobie znać kiedy usłyszę pierwszy-wsadziłam jeszcze paczkę moich kochanych papierosów i zapalniczkę
-Ah... Jesteście idealni! Leć już Sky! Później mi wszystko opiszesz!-wręcz wypchnęła mnie za drzwi Czuję, że wzięła numer Niall'a od Hazzy...!
Weszłam do środka i odpaliłam swojego papierosa.
Ah... Tego mi było brak, cały dzień w pośpiechu, nie mogłam zapalić..! Katorgi! Nagle usłyszałam jak ktoś staje pod drzwiami, zagasiłam szluga i popsikałam się mgiełka, wsadziłam do buzi gumę i mogłam się odezwać, niestety zapomniałam schować paczki z moim uzależnieniem...
*W tym samym czasie, oczami Harry'ego*
Louis nie wracał już kilka godzin, a do spotkania została godzina! Na szczęście przyjechał na czas kiedy wręcz wyrywałem sobie włosy z głowy ze zdenerwowania. Ubrałem swój strój-czarne spodnie, koszulkę i czapkę po czym wyszedłem z pokoju. W połowie drogi spostrzegłem, że nie mam telefonu, pędem wróciłem do pomieszczenia i zabrałem głównego iPhone. Po chwili stałem pod drzwiami od wyjścia pożarowego. Co chwilę patrzyłem na zegarek A może sobie ze mnie żartowała..? Wystawiła mnie i teraz się śmieje... Moje ponure myśli przerwało pukanie
-Harry?-usłyszałem
-Kto mówi?-zapytałem dla pewności choć dobrze wiedziałem do kogo ten głos należy
-Scarlett-warknęła
-A co tam robisz?-zapytałem otwierając drzwi i od razu wyczułem zapach tytoniu zmieszanego z arbuzową mgiełką Paliła...!
-Cze... Czekałam na Ciebie!-uśmiechnęła się chowając coś do tylnej kieszeni spodenek
-Mhm...-mruknąłem i zacząłem schodzić po metalowych schodach
-Czekaj, Harry!-chwyciła mnie za ramię
-Słucham?-zatrzymałem się z nadzieją iż przyzna się do winy
-Bo ja... Zapaliłam! Musiałam, ty nie zrozumiesz, to uzależniające-zaczęła wymachiwać rękami
-Ale to niszczy człowieka, Zayn ma ciągle kaszel, ciężko mu się żyje, bo pali, a Ty... Jesteś dziewczyną, nie powinnaś...-zacząłem, ale szybko mnie wyprzedziła i słownie i ruchowo
-Nie mów mi czego nie powinnam!-warknęła wręcz zbiegając po schodach Jak na laskę w sandałkach nieźle popierdala...
-Scarlett, przepraszam, zaczekaj!-zacząłem ją gonić, długie nogi to jednak plus
Dziewczyna zatrzymała się dopiero przy drzwiach, miała mało siły żeby je otworzyć
-Sky, przepraszam, ale... Zapach tytoniu powoduje u mnie nagły odruch kaszlu, a Ciebie chcę polubić, więc... Może spróbujesz..?-schyliłem się się do niej
-Postaram się... Ale nie zmieniaj mnie na siłę, okey?-uśmiechnąłem się w odpowiedzi, a ona wsadziła palca w mojego dołeczka
Otworzyłem drzwi i szybko, zwinnie i praktycznie niewidocznie przemknęliśmy do samochodu, mówiąc zwinnie miałem na myśli to,że z trzy razy dostałem w twarz torebką mojej towarzyszki, a mówiąc niewidocznie mam na myśli to, że kilka naście osób patrzyło się na nas jak na wariatów, jakoś mało fanek było... No cóż, już po koncercie... Ubyło ich..! Usiadłem za kierownicą, a ona na miejscu pasażera. Włączyłem silnik, między nami nastała niekomfortowa cisza. Przejechaliśmy dość mały kawałek kiedy zacząłem opowiadać żarty... Tak te typu "puk, puk", ale jej to nie przeszkadzało! Śmiała się tak bardzo, że aż wiła się na fotelu. Zostało nam jeszcze około 2,5 godziny jazdy, ale stało się coś czego nigdy bym się nie spodziewał...
_________________________________________________
Jest ktoś ciekawy co się stało? Spokojnie... Rozdział powinien być jutro bądź w czwartek! Jak wam się podoba zwiastun? 
Lots of Love Vicol♥

1 komentarz: